Wobec mnogości na całym świecie artystów łączących nowoczesne brzmienia elektroniczne z korzennymi motywami orientalnymi, arabskimi czy afrykańskimi, pytanie o podjęcie takiego dialogu w ramach tradycyjnej muzyki europejskiej nasuwało się samo. Stawiani wobec niego muzycy Masali i Kapeli ze Wsi Warszawa, czyli naszych najbardziej szanownych reprezentantów wzmiankowanych nurtów, od dłuższego czasu unikali odpowiedzi, jakby mając świadomość, że lepiej będzie zrobić to czynem, a nie słowem. Po czterech latach od pojawienia się pierwszej wzmianki o formacji Village Kolektiv, nareszcie ukazuje się album, na który bezapelacyjnie warto było czekać. Genialny po prostu, fantastycznie wyważony między energią i przestrzenią elektroniczną a żywym, pulsującym i dzikim graniem. Osobom usilnie żądającym opisów i klasyfikacji można odpowiedzieć, że tak, w istocie mamy do czynienia z połączeniem estetyki i formy osiągniętej przez Masalę z frapującą reinterpretacją ludowych tematów a la KZWW, że w równym stopniu wyczuwalna jest tutaj dynamika "Long Play" jak i głębia epki "Across the Wilderness" Masali, że oczywiście szarże smyków i szalejące wokale przywołują na myśl "Wykorzenienie" Kapeli.
Ale faktu, że Village Kolektiv jest stworzeniem zupełnie samoistnym i synergicznie łączącym swoje składniki, może nie zauważyć tylko najbardziej pobieżny słuchacz. Hipnotyzująca siła dziesięciu zawartych na płycie kompozycji jest bowiem ogromna. Choć fundamentalna tu rola muzyki, bądź co bądź, wyprodukowanej, a nie zagranej korzennie, to jednak organiczne niemal zrośnięcie się tych motywów owocuje bardzo naturalną, żywiołową całością. Na bardzo przyziemnej płaszczyźnie - rytm cybernetyczny zderza się z perkusyjnym, a instrumenty tradycyjne zrastają z produkcją tak niepostrzeżenie, jakby były do tego stworzone. Tak się szczęśliwie składa, że i Masala i KZWW potrafią zagrać raz bardzo transowo, a kiedy indziej z przytupem, że i instrumentalne pejzaże i utwory z wiodącym wokalem nie sprawiają im żadnego problemu, a na dodatek, jak już zostało rzeczone, Village Kolektiv żyje swoim własnym życiem. "Motion Roots Experimental" nie dość, że zdumiewa potężnym brzmieniem i porywającymi aranżacjami, to jeszcze wciąga bardzo spójnym przekazem, narracją prowadzoną niemal od pierwszej do ostatniej minuty. W efekcie otrzymujemy album fenomenalny, równie porywający do zabawy, jak i do kontemplacji i zamyślenia się nad sensem tych dźwięków. Pozycja obowiązkowa.
[Piotr Lewandowski]