Skręcając w rejony ambientu i delikatnej elektroniki, Martin Gretschmann wraz ze swoim Console, rozpoczyna szalenie ciekawy rozdział swojej twórczości. Subtelny i stonowany, ale jednak intrygujący i naładowany dźwiękowymi smaczkami. Trudno przy tej płycie się nudzić, chociaż prawdą jest, że najlepiej wykorzystać ją jako wieczorową atrakcję lub pomoc przy próbie zebrania własnych myśli. Relaksuje i odpręża, koi zmysły. Wylewająca się z każdej niemal kompozycji na wpół elektroniczna, na wpół akustyczna melancholia, wysadzona jest urzekającymi syntezatorami i usypiającymi gitarami. Całość upiększa wokal Miriam Osterrieder - leniwy i bajkowy. W porównaniu z poprzednim wydawnictwem Console, "Reset The Preset" sprzed trzech lat, Gretschmann pozostawił opary syntetycznego popu i na dobre rozgościł się w wyciszonym, aczkolwiek bogatym brzmieniu współczesnej elektroniki. "Mono" ma w sobie i drobinę dubu i gitarowej zadziorności (cover Sonic Youth "Starpower"), jak również mozaikę innych, różnorodnych elementów - dźwięków organów, smyczków, dęciaków. W efekcie okazuje się, na stonowanych rejonach muzycznych, lider The Notwist radzi sobie doskonale i staje się autorem niesamowicie przyjemnej płyty. Bankowo będzie ona od teraz perełką w jego dyskografii.
[Tomek Doksa]