James Leyland Kirby kontynuuje ubiegłoroczny strumień płyt albumem szczególnym, soundtrackiem do dokumentu Granta Gee poświęconego niemieckiemu pisarzowi WG Sebaldowi. Powracając do nazwy The Caretaker Kirby wraca do metody stojącej u podstaw ubiegłorocznego „Empty Bliss Beyond This World” i po słabszym, wydanym pod własnym nazwiskiem „Eager To Tear Apart The Stars” – do wielkiej formy. „Patience” jest w całości oparte na zmanipulowanych wyjątkach z „Winterreise” Franza Schuberta, cyklu romantycznych pieśni z 1827 roku, które nawet uznaje się, obok cyklów Schumanna, ze jedne z pierwszych przykładów muzyki pop. Kirby wyciąga z „Winterreise” fragmenty fortepianu i wokalu, dokonuje ich spowolnień, przetworzeń, wiwisekcji. Co do zasady nie jest to metoda szczególnie nowa, przywodzi na myśl Maurizio Kagela i jego „Ludvig van”. Kirby jednak nie zamierza polemizować z dorobkiem ani wizerunkiem kompozytora, traktuje materiał źródłowy utylitarnie. Spowijając go mgłą szumów i trzasków czyni z romantycznych fraz nośniki przemijania, rozpadu i vanitas. Nie pierwszy raz zresztą, to przecież stały motyw jego twórczości, ale na muzykę Kirby’ego można już patrzeć jak na instalacje Christiana Boltanskiego. Gromadząc i rearanżując dokumenty rzeczywistości sprzed lat, tworzy oszczędne, oparte na emocjach kolaże i wycinanki, które podobnie jak te Boltanskiego mogą się z boku wydawać banalne, ale z bliska okazują się sugestywnymi medytacjami o przemijaniu.
Ścinki wydobywane ze starych płyt i rozdymane przez Kirby’ego do potężnych rozmiarów stają się niczym monumentalne przedmioty w ciasnych przestrzeniach u Rene Magritte. Tutaj, gdy wszystkie pochodzą konsekwentnie z jednego źródła, zaburzenia ich proporcji tym bardziej kwestionują ich postrzeganie i maggritowsko sugerują, że tajemnica jest nieodłączną cechą rzeczywistości – nie jej zaprzeczeniem, ale czymś, co jest konieczne dla istnienia rzeczywistego. Elegancki surrealizm Magritte dawał do zrozumienia, że o tajemnicy nie można mówić, trzeba dać się jej pochłonąć. I choć przy „Patience (After Sebald)” twórca okładek płyt Kirby’ego, Ivan Seal, Magritte’ową gładkość zastąpił szarpanymi pociągnięciami i kolorystyką a la Francis Bacon, to zetknięcie z tajemnicą, żalem i nostalgią należy do najpiękniejszych w dorobku Kirby’ego.
[Piotr Lewandowski]