polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Co La Moody Coup

Co La
Moody Coup

Formalnie Moody Coup jest drugim albumem Matthew Papicha jako Co La. Jednak w jego całej dyskografii, jest to już czwarte wydawnictwo pod szyldem słynnego napoju gazowanego. Z zainteresowaniem śledze tę twórczość, ponieważ Pappich jak mało kto odnajduje się w muzycznym postmodernizmie, bawiąc się współczesną muzyką i popkulturą wogóle. Prostą elektronikę popycha raz w kierunku zabawnego reggae lub muzyki etnicznej, tworząc troche rozmazane pojęcie nurtu exotica, a kiedy indziej ukierunkowuje w stronę syntetycznego house, podbija brzmienia bardziej zrytmizowanymi strukturami. Otwierający płytę krażek odwołuje do piosenki “Sukiyaki” japończyka Kyu Sakamoto, opowiadającego o powojennych relacjach japońsko-amerykańskich. Ale Papich nadaje mu nowego wymiaru i kontekstu. Moody Coup wije się między znaczeniami, wymyka przewidywalności i ukazuje niesamowitą erudycję Amerykanina, który mieli materiał na strzępy, a potem na kanwie sampli tworzy nowe struktury. Muzyk popisuje się w każdym kolejnym utworze swoimi pomysłami i rozwiązaniami – tworzy wszystko trochę na zasadzie improwizacji i swobodnego dodawania kolejnych składników, ale w tyle głowy wie, jak ma brzmieć całość. Co La chce być jednocześnie awangardowy, ale także przebojowy, wręcz piosenkowy. I to mu się udaje. Nie są to oczywiste, łatwe do odczytania od początku struktury, ale niesamowite bogactwo brzmień, splecionych w zwięzłą i spójną narrację. Co po raz kolejny potwierdza geniusz tego muzyka.

[Jakub Knera]