polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Skalpel Simple

Skalpel
Simple

Problem polega na tym, co oni naprawdę robią, kiedy niby grają ten jazz. Czy tylko grają, czy coś jeszcze? Marcin Cichy i Igor Pudło przed dziesięcioma laty stali się ambasadorami złotego okresu polskiego jazzu za granicą. Wprowadzając jazz na nowo w kontekst klubowy Skalpel przywrócił zainteresowanie tym gatunkiem muzyki, bądź też znalazł dla niego nowych zwolenników wśród młodej grupy docelowej. Jazz na nowo pokazał swój potencjał w kontekście współczesności i to było właśnie to coś jeszcze.

Simple to fonograficzny powrót wrocławian po niemal dekadzie. Słuchając tego dwudziestominutowego wydawnictwa można poczuć nostalgię za zeszłym dziesięcioleciem. W recenzjach dominują sformułowania „powrót w starym, dobrym stylu” i szczerze mówiąc myślę, że są one w dużej mierze podyktowane właśnie sentymentem, ponieważ Simple brzmi jakby zostało wydane zaraz po Konfusion z 2005 roku. Nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy nie mieli obecnie roku 2014. Jest to album trzymający poziom poprzednich wydawnictw, jednak w dzisiejszym kontekście brzmi nieco archaicznie. W „Slavadanio” słychać doświadczenie wyniesione z płyty Breslau, a poszczególne elementy składowe kompozycji mogą być pozytywnym zaskoczeniem. Z kolei „On the Road”, to hołd złożony klimatom bardziej klubowym, gdzie prosty motyw dęciaków podbity mocnym, rytmicznym groove’m tworzy właściwie cały kawałek. Druga wersja utworu „Simple” obdarzona dubowym pogłosem, broni się o wiele lepiej niż pierwsza, która równie dobrze mogłaby być odrzutem z Konfusion. Jednak najciekawsze rzeczy dzieją się w zamykającym mini album utworze „Soundtrack”. Blisko ośmiominutowy numer opiera się na brzmieniu miarowo cyrkulującej, lekko trzeszczącej płyty winylowej, na której tle powoli budowana jest interesująca narracja. Zarówno w warstwie motywów jazzowych, jak i elektronicznych – dużo subtelnych, dubowych niuansów.

Jeżeli długogrający album wrocławian będzie bazował na utworach takich jak „Soundtrack”, to można będzie mówić o progresie, ewolucji, rozwoju. Jeżeli natomiast złożą się na niego numery pokroju „Simple”, to otrzymamy jedynie „stary, dobry Skalpel”. Krótko mówiąc – mam nadzieję, że Pudło i Cichy pójdą bardziej w stronę „difficult”. Na Simple do tego poziomu zbliża się jedynie „Soundtrack”.

[Krzysztof Wójcik]