Matana Roberts otwiera ten album mono-deklamacją, którą przygotowuje słuchacza do opowieści trzeciego rozdziału Coin Coin. Głosem przepełnionym żalem mówi o rosnącym smutku, strachu przed śmiercią, ale w końcu o nadziei i sięganiu wysoko. Właściwa podróż po trzeciej części historii zaczyna się od dziesiątej minuty wraz z pojawieniem się w tle dźwięku, niczym echa z przeszłości, z którego wyłaniają się wspomnienia. Dźwięk ten nie znika już do końca, ale jednak zmienia się z czasem, tak jak zmienny jest nurt rzeki w miarę jej biegu.
Coin Coin Chapter Three jest solową pracą artystki, pierwszą zrealizowaną w ten sposób i jednocześnie jest też najbardziej wielowarstwową – albo wielowarstwową inaczej. Są tu elektroniczne drony i zapętlenia, improwizacje saksofonu, recytacje poezji, cytaty z książek, opowieści samej Matany, a także archiwalne fragmenty choćby z przemówień Malcolma X. Słyszymy nagrania terenowe, kroki, szum drzew, śpiew ptaków, dzwony kościoła, czy płacz dziecka, oraz głębokie wokalizy, znane także z wcześniejszych części Coin Coin. Warstwy towarzyszą sobie wzajemnie i przeplatają się. Wątki muzyczne i opowiadane historie mieszają się jedna z drugą, tak że trudno usłyszeć każde słowo i ułożyć je w pełne zdanie. Jest jak z opowieściami o naszych przodkach, które mimo wysiłków, na zawsze pozostaną niekompletne. Mimo to, wyłania się z nich pewna całość. Opowieść o ludziach umiejscowionych nie tylko w czasie, ale również w konkretnej geografii, w tym przypadku w krainie rozciągającej się wzdłuż rzeki Mississippi, w przestrzeni, w której żyją dziś kolejne pokolenia.
Chapter Three to jak na razie najbardziej eksperymentalna forma wyrazu Matany Roberts. Bliższa formie słuchowiska niż typowego albumu muzycznego. Niekiedy psychodeliczna, pełna dysonansów i trudna w odbiorze. Mimo to przyciągająca, bo intuicyjnie odczuwa się, że opowiada historie, które dotyczą każdego. Muzyka na albumie jest bliska temu, jak wyglądają koncertowe występy artystki i potwierdza jej ogromną kreatywność. Miłośnikom jazzu warto natomiast jeszcze wspomnieć, że - na co zwraca uwagę sama Matana - Coin Coin Chapter Three to nie jest płyta jazzowa.
[Bartosz Sokołowski]