polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Indigo Tree leavingtimebehind EP

Indigo Tree
leavingtimebehind EP

Polski muzyk z koncertów, nie zaś płyt żyje, a wydawanie singli tym bardziej mu nie w głowie. Indigo Tree drugi już singiel udostępniają więc nieodpłatnie w Internecie. Po sympatycznym grudniowym „kitchenoflove” otrzymujemy formę dłuższą – dwa nowe numery, trzy remiksy starszych – będącą świetnym łącznikiem między pierwszą a drugą płytą wrocławskiego duetu. Piosenka tytułowa zapowiada nowy album idealnie – charakterystyczne atuty grupy są natychmiast wyczuwalne, a jednak wydają się nowe, ukazane są z innej strony. Oto dowód, że przemijanie można uchwycić w trzech i pół minutach dźwięków. Zamykający epkę abstrakcyjny, niespieszny adventure01, którego na "Blanik" nie ma, pokazuje zaś Indigo Tree od niespotykanej, instrumentalnej strony eksponującej repetycje, plamy i dźwiękowe maźnięcia. W międzyczasie mamy trzy remiksy – dwie zwięzłe dekonstrukcje Etamskiego wydają mi się ciekawsze, niż poprzesuwanie rytmicznych akcentów i wokalne loopy Igora Boxx, jak teraz podpisuje się Igor Pudło. Ale to raczej kwestia gustu i tego, czy w remiksie poszukuje się raczej odwrócenia narracji, czy ekspozycji pulsacji.

Gdyby Panowie wydawali się w jakimś Domino, taki mini-album wyszedłby na sraczkowatym winylu w ultra mega limitowanym nakładzie, albo – najnowszy retro-hit – na kasecie. Jesteśmy jednak w trochę innej rzeczywistości, epkę dostajemy za friko, a muzycy sobie z niej na emeryturę nie odłożą. Może mniejszy to rarytas, ale na pewno wart posłuchania.

[Piotr Lewandowski]