W mrowiu singli i nietypowych wydawnictw, które dla dorobku Fucked Up mają nie mniejsze znaczenie niż dwie długogrające płyty, wyróżnia się cykl dwunastocalówek (niektóre ukazały się też jako epki na cd), wydawanych corocznie i odwołujących się do kolejnych znaków chińskiego zodiaku. Po „Year of the Dog”, „…Pig”, „…Rat” dostajemy nawiązującą do roku 2009 „Year of the Ox” z b-side’em w postaci utworu „Solomon’s Song”. Każde „Year of…” to najbardziej epickie dzieła Kanadyjczyków – kilkunastominutowe opowieści, często z udziałem gości. Najnowsza jest doskonałym przykładem przestrzeni do eksperymentu, jaką Fucked Up dają sobie w tym cyklu.
W motorycznym Year Of the Ox słyszymy (oszczędnie dozowaną) sekcję smyczkową, a w kulminacji utworu śpiewa Nika Roza Danilova z Zola Jesus. Solomon’s Song posiada wiele cech fucked up-owej piosenki – utkany z trzech gitar, rozmazany riff, skandowany, wciągający refren – jednak rozwinięty jest w szerszą niż z reguły formę dzięki instrumentalnym pasażom. W pewnym momencie gitary schodzą na drugi i zaskakująco ustępują miejsca saksofonom – po raz drugi zaskakująco – całkiem melancholijnym. Choć najbardziej wyrazistym punktem cyklu pozostaje utwór „Year of the Pig”, pełen wolt i z kapitalną rolą Vivian Girls, najnowsze wydawnictwo jest w nim najbardziej równym. Fucked Up drugim GY!BE nie zostaną, ale ich zmagania z rozbudowaną formą doskonale uzupełniają katalog zwięzłych singli i płyt, zwłaszcza, że procentują na longplayach.
[Piotr Lewandowski]