polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Fantômas  Patton / Dunn / Osborne / Lombardo

Fantômas
Patton / Dunn / Osborne / Lombardo

 Bohater kryminalnej serii duetu Pierre Souvestre i Marcel Allain publikowanej na początku XX wieku we Francji, jako postać od początku fascynowała avant-gardowych artystów. Można się doszukać wielu obrazów i wierszy inspirowanych diaboliczną perwersją anty-bohatera. Znajdziemy też wyjątkową muzykę grupy, która siegnęła po nazwę "Pana Terroru"...

    Gdy w 98 roku muzyczny świat obiegła informacja o rozwiązaniu Faith No More, zespołu, z którym wokalista Mike Patton odniósł niewątpliwe największy sukces komercyjny, wśród jego licznych fanów nastała żałoba. Ja, który po płycie "Angel Dust" zaprzedałem zespołowi duszę, nie przelewałem jednak łez. No może trochę... W duchu cieszyłem się, gdyż liczyłem, że rozwiązanie Faith No More pozowoli Mr. Pattonowi poświęcić więcej czasu na swoje uboczne projekty. Stawiałem przede wszystkim na Mr. Bungle. Grupę, z którą Patton zaczynał swoją muzyczną drogę. Trochę się niestety przeliczyłem gdyż po rozwiązaniu Faith No More, Mike nagrał z Bunglami tylko jeden album - "California" w 99 roku i po kilku krótkich trasach koncertowych zespół zamilkł. Milczą już od ponad 5 lat i nic nie wskazuje na to by się ponownie zeszli. Choć kto wie, na pewno jest to bardziej prawdopodobne niż powrót "Faithów" na scenę.

Amenaza Al Mundo

    Nie przeliczyłem się natomiast co do Fantômasa, projektu który narodził sie zaraz po rozwiązaniu FNM. Patton nie kazał długo czekać słuchaczom na debiut nowej, kontrowersyjnej "supergrupy", tak jak jemu nie kazali czekać na odpowiedź muzycy, którym listonosz na początku 98 roku doręczył przesyłkę podpisaną Mike Patton - "Diabolik" (taki był początkowo pomysł na nazwę zespołu). Pół roku później w klubie Slim w San Francisco pojawili się razem po raz pierwszy: Dave Lombardo (Slayer) za ogromnym zestawem perkusjnym, Buzz Osbourne (Melvins) obsługujący gitarę, basista Trevor Dunn (Mr. Bungle) i Mike schowany za konsoletą, klawiszami i mikrofonami. Koncert był wyprzedany do ostatniego miejsca ale... ... dziennikarze byli zakłopotani a fani, oczekujący od swego idola piosenek, raczej rozczarowani. Ciężki, szleńczy i obłąkany, przesycony krótkimi, rytmicznie połamanymi strukturami - Fantômas okazał się dla sporej części publiki niestrawny. Brawo bili pewnie fani wyklętej płyty "Disco Volante" Mr. Bungle i ci którzy przybyli oczekując na eksperymenty i dawkę inteligentnego, bezkompromisowego hałasu...
    Przyznam, że gdy kilka miesięcy później nacisnąłem w odtwarzaczu "play" i po raz pierwszy odsłuchałem świeżo wydanego debiutu grupy to nie powaliło mnie na kolana. Zaintrygowala mnie intensywność muzyki serwowanej przez Fantômasa, ale zabrakło mi w ich nagraniu głębi i dramaturgii ... ot czysta forma, eksperyment w dziedzinie ostrego grania. Płytę zatytułowaną po prostu "Fantômas" (czasem występuje pod nazwą "Amenaza Al Mundo") realizował Billy Anderson, ten sam który współpracował już wcześniej z Pattonem przy realizacji albumów "Disco Volante" i "California". Znany przede wszystkim z produkcji krążków Neurosis i Brutal Truth. Brzmienie płyty jest troche niechlujne i moim zdaniem nie do końca udane. Był to pierwszy album w historii wytwórni Ipecac prowadzonej przez Pattona, założonej do spółki z jego wieloletnim przyjacielem i managerem Gregiem Wackermanem.
    Słuchając materiału na żywo nie miałem już jednak żadnych obiekcji. Fantômas wymierzył mi precyzyjny, dźwiękowy cios i niczym bohater kryminału sparaliżował na ponad godzinę. Stałem nieruchomo, ze szczeną opuszczoną do kolan, zadając sobie co chwilę pytanie: "jak oni to robią?". Brzmienie oraz odtworzenie na scenie tak skomplikowanego materiału z taką precyzją zachwycało. Pozornie chaotyczny Fantômas okazał się precyzyjny niczym chirurg a przy tym pełen humoru i spontaniczności.

The Director's Cut

    W 2001 roku na rynku ukazał się drugi album. Mowa o płycie "The Director's Cut". Ta, obok wydawnictwa "Irony is A Dead Scene" nagranego przez Pattona z Dillinger Escape Plan, to chyba najciekwsze płyty jakie wydał od czasu "Californi" Mr. Bungle. Na mojej prywatnej liście jest to jedna z najlepszych płyt z jego udziałem w ogóle. Wszystko się na niej zgadza. Począwszy od koncepcji poprzez wykonanie, brzmienie ... po prostu rewelacja. Tematy z hororów i dreszczowców wypełniające album podane są przez zespół w wyjątkowych wersjach, przyprawione ze smakiem i odpowiednią dawką hałasu i szaleństwa. Ich "wersje reżyserskie" podobają mi się zdecydowanie bradziej niż oryginalne wykonania, brzmią tak jakby były napisane specjalnie dla nich albo przez nich. Adaptacji i aranżacji wszystkich utworów dokonał Patton, jednak trudno odmówić pozostałym muzykom kunsztu wykonania i feelingu. Czuje się na tej płycie, że Fantômas to zespół, 4 osoby które doskonale czują koncepcję płyty a nie projekt solowy Pattona. Dla mnie zdefiniowali swój styl i brzmienie tym albumem. Płyta nie ma słabych punktów: w repertuarze znajdziemy świetną przeróbkę "Der Golem", piosenkowy "Experiment In Terror", wyjątkową wersję tematu Krzysztofa Komedy z filmu "Rosmary's Baby", zahaczający o estetykę black metalu utwór "The Omen", temat z "Twean Peaks"... Zdecydowanie polecam poznawanie twórczości Fantômasa właśnie od tego albumu. Trasa promująca to wydawnictwo zbierała bardzo pochlebne recenzje. Album był nawet notowany na liście Bilboardu i to nawet całkiem wysoko.

Delirium Cordia

    Niestety tylu ciepłych słów nie mogę napisać o kolejnych wydawnictwach zespołu.
    Płyta "Millenium Monsterwork" będąca zapisem noworocznego koncertu zespołów: Fantômas i Melvins występujących wspólnie na jednej scenie jako the FantômasMelvins Big Band i wykonujących utwory z repertuaru obu kapel pod względem brzmienia pozostawia wiele do życzenia. Sama idea projektu była bardzo obiecująca ale ich wspólny występ zapisany na tym krążku jakoś się nie klei... Pewnie na żywo robiło to większy efekt. Zobaczyć ich mogli głównie szczęściarze, którzy załapali się na sylwestrowe koncerty, organizowane rzez dwa lata z rzędu przez Patton w San Francisko. Dla fanów twórczości Mike'a były to pewnie wyjątkowe widowska. Jedengo wieczoru występowli np. Mr. Bungle, Fantômas, Melvins, Tomahawk, Kid606 i ... jeszcze wielu wyjątkowych gości zaproszonych specjalnie na tą okazję. Wiele projektów wystąpowało tylko tam jak choćby Dillinger Escape Plan z Pattonem czy Maldoror, duet Pattona i Merzbowa. Wspomniany FantômasMelvins w sumie koncertował chyba 4 razy, Poza wspomnianymi występami pojawił się w 2002 roku na kanadyjskim "Festival At Camperdown Park" oraz na Helloween Party (2002) oraganizowanym przez Ipecac Records.
    Wykorzystując sposobność w trakcie zeszłorocznej wizyty Pattona w Polsce z Naked City zadałem mu pytanie czy nie uważa, że powinien trochę odpocząć od koncertów i nagrań. Zangażowany w multum projektów rozdrabnia się i coraz cześciej potwtarza. Obniżył loty a większość jego płyt wydanych w ciągu ostatnich kilku lat to albumy co najwyżej dobre. Kiedyś niemal każdy album firmowany jego nazwiskiem zasługiwał na najwyższe oceny. Zaprzeczył zdecydowanie odpowiadając: "nigdy za wiele nagrań, rzecz w tym, że gram za dużo tras koncertowych - to zabiera mnóstwo czasu i energii. " Dziwna teoria...
     "Delirium Cordia" - najnowsza płyta zespołu wydaje sie być wymęczona i trochę na siłę. Niby coś w niej jest, intryguje ale nie przekonuje, nie trzyma w napięciu, momentami wręcz nuży. Sprawdziłaby sie pewnie doskonale w roli podkładu do wizualizacji, najlepiej o tematyce chirurgicznej podążając tropem wskazanym we wkałdce wydawnictwa, czy muzy do sztuki teatralnej, ale zdecydowanie nie wciąga do słuchania jako płyta sama w sobie. Gdyby była choć w połowie tak dobra jak jej opakowanie to byłby to miażdżący album.
    Pozostaje z nadzieją oczekiwać kolejnego wydawnictwa zespołu. "Delirium Cordia" początkowo planowana była jako pierwsza z dwóch części, które miały ukazać się w tym roku w odstępie miesiąca, jednak wbrew wcześniejszym zapowiedziom tak się jednak nie stanie. Patton w jednym z ostatnio udzielonych wywiadów wyjaśniał: "ostatnia płyta trochę wymknęła się założeniom i nie widzę sensu kontynuacji tematu. Jest to chyba najbardziej dziwna rzecz jaką kiedykolwiek zrobiliśmy i najprawdopodobniej najdziwniejsza jaką kiedykolwiek zrobimy. Zamiast zastanawiać się nad tym czym ten album jest i jaki mógłby być wolę skupić się nad następnym"...

Fantômas wystąpi po raz pierwszy w Polsce, 9 maja w warszawskim klubie "Stodoła".

[Tomo Żyżyk]