Po ponad dwóch latach od premiery albumu „Dziki Jazz” poznajemy A-Kineton, nowy materiał, który można swobodnie uznać za naturalną kontynuację tamtego projektu, dziś grającego w nieco zmienionym składzie. Do Kamila Patera, Rafała Gorzyckiego i Pawła Urowskiego dołączył, w miejsce Aleksandra Kamińskiego, Irek Wojtczak. Na płycie kwartet wspiera gościnnie Maurycy Wójciński na trąbce.
Bez wątpienia nowe wydawnictwo kwintetu (udział trębacza nie jest symboliczny) to w porównaniu z poprzednim krok do przodu – tym razem efektywniej udało się wydobyć tkwiący w zespole potencjał. Osiem zawartych na płycie utworów, choć utrzymanych w podobnej do debiutu stylistyce, skonstruowanych z pietyzmem i naznaczonych dość wyraźnie aurą kontemplacyjności, zagranych jest z większą odwagą, dozą szaleństwa i zadziorności. Nawet te stosunkowo spokojne utwory otrzymują mniej wymuskaną, a bardziej abstrakcyjną formę. Spora w tym wszystkim zasługa na pewno Kamila Patera, pomysłodawcy projektu i autora połowy kompozycji. Okrągłych i łagodnych fraz w jego wykonaniu na płycie nie brakuje, często jednak brzmią mocniej, bardziej dwuznacznie, szorstko. Choć nie przychodzą z pierwszego planu dźwiękowego, to wespół z czujną sekcją rytmiczną wyraźnie nadają charakteru całości. Warta podkreślenia jest gra instrumentów dętych - zagrane z dużą swobodą, nerwowe i mięsiste partie z gitarą w tle pozwalają stwierdzić, że angaż Wojtczaka i dołączenie trąbki miało sens.
Efektem jest solidna, bardzo dobrze zagrana i ciekawie zaaranżowana płyta, której do „dzikiego jazzu” tym razem zdecydowanie bliżej.
[Marcin Marchwiński]