Tangier Sessions to pierwsza od 2009 roku płyta SRB dla Drag City. W międzyczasie ukazało się mnóstwo nagrań w formatach różnych i labelach wielu, ale chyba domyślam się, dlaczego DC zdecydowało się wydać akurat ten materiał. Nie ukrywajmy, łatwo stworzyć wokół niego marketingową historię, która wielu recenzentom umożliwi napisanie recenzji. Otóż materiał nie dość, że został nagrany w Maroku, to na gitarze z XIX wiek znalezionej przez Ser Ryszarda w trakcie rezydencji w Genewie. Na szczęście są też powody muzyczne i historię tę możemy już zostawić za sobą. Otóż Bishop, przy całej swej płodności, często jest najbardziej poważny i skoncentrowany grając na akustyku. Na elektryku zdarza mu się wpaść w zbyt długie kuglarstwo, które w Sun City Girls sprawdzało się świetnie, w solowych wyczynach szybciej się wyczerpuje. Akustyk zaś zmusza go do grania w skupieniu. Warto przywołać np. kompilacyjne Intermezzo, na którym kilkunastominutowy, w dobrym słowa znaczeniu melancholijny „Inner Redoubt” był istnym przebłyskiem geniuszu. Albo ubiegłoroczną polską trasę, gdzie po obchodach urodzin PopUp Bishop dotarł do Bydgoszczy mocno wczorajszy i zagrał akustycznie – dając chyba najlepszy koncert na trasie. Tangier Sessions spełnia wyżej zarysowane nadzieje. Faktycznie ów ponoć wyjątkowy instrument brzmi ładnie, ma nieco dostojną barwę. Płytę wypełniają przede wszystkim utwory szarpane, w wolnych i średnich tempach, pełne koncentracji. Dzięki temu język Bishopa, czerpiący i z amerykańskiej tradycji, i z flamenco, i z Sahelu oraz Maghrebu, staje się bardzo poetycki. W błyskotliwym „Mirage”, które Bishop stylizuje na swoiste „call & response” z samym sobą, znów mam wrażenie, że tylko Raphael Rogiński potrafi równie ciekawie przetwarzać motywy muzyki źródeł w autorską gitarową wypowiedź. Cudowne wplatanie bluesowych akcentów to wrażenie wzmaga. Można nie lubić tradycyjnych wytwórni, wydawać CD-Ry i kasety, skorzystać z entuzjazmu pasjonatów gotowych wydać winyl, ale trzeba przyznać, że czasem sita selekcji tradycyjnych wytwórni są dobrym papierkiem lakmusowym. Doskonała płyta.
[Piotr Lewandowski]