Imponująca jest fantazja z jaką Jakub Pokorski dobiera inspiracje dla kolejnych albumów. Muzyk w zeszłym roku nagrał płytę Fotogram, luźno opartą na twórczości Franciszki i Stefana Themersonów, a tym razem publikuje materiał bazujący na melodyjkach z old schoolowych gier na konsole i pierwsze komputery. Klimatu retro idealnie dopełnia okładka albumu zaprojektowana w formie dyskietki.
Czasy, które ilustruje muzyka na 0101 pamiętam jak przez mgłę, chociaż stosunkowo długo dysponowałem prymitywnym sprzętem elektronicznym. Etap prostych gier na dyskietkach to dla mnie podstawówka. Słuchając jednak muzyki Krojca wspomnienia stają się żywe. Można odnieść wrażenie, że Pokorski robiąc ten album miał niesłychaną frajdę, a ona z kolei momentalnie udziela się słuchaczowi – niemalże widać te joysticki, platformówki, dźwięki zbieranych złotych monet, serduszek, skoków, upadków, bosów, „game overów”... 0101 to muzyczny wehikuł czasu. Krojc miksuje sample z rozmaitych gier, upina je w utwory korzystając z oszczędnej elektronicznej poetyki wypracowanej niegdyś przez Kraftwerk. Entuzjaści Computer World powinni się szybko zakochać w 0101. Melodyjki, bity, wariacje rytmiczne, twarde brzmienie, eksperymenty ze stereofonią - wszystko się zgadza.
Swoją kreatywnością w podejściu do teoretycznie banalnego tematu Krojc potwierdza, że jest jednym z najciekawszych rodzimych twórców muzyki elektronicznej. To specyficzny przykład albumu koncepcyjnego, który nie ma w sobie choćby szczypty zadęcia, przerostu formy nad treścią. 35 minut świetnej zabawy, ale też nostalgii i zadumy nad pędzącym rozwojem technologicznym.
[Krzysztof Wójcik]