polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Tortoise wywiad z Johnem Herndonem

Tortoise
wywiad z Johnem Herndonem

Europejska trasa Tortoise zakończyła się koncertem na festiwalu 10 Years of ATP, gdzie wywiadu udzielił nam John Herndon. Zajęć wokół mnóstwo, więc rozmowa niedługa. Jednak wierzymy, że i tak przeczytać warto.

Na festiwalu 10 Years of ATP zagraliście sporo z nowej płyty, a ze starszego materiału najwięcej usłyszeliśmy z „Millions Now Living Will Never Die”. Ten festiwal był okazją do swoistego podsumowania dekady, czy podeszliście do niego inaczej niż do normalnych koncertów na trasie?

Cóż, wybór utworów podyktowany był bardzo przyziemnymi powodami – nie mieliśmy tutaj do dyspozycji akustycznego wibrafonu. W kilku miejscach wykorzystaliśmy sample wibrafonu stosując Marimba Lumina, ale jednak byłoby bardzo trudno zagrać większość materiału wymagającego użycia prawdziwego wibrafonu. Stąd taka, a nie inny setlista.

Czy udało Ci się zobaczyć jakieś koncerty w czasie festiwalu? Co zrobiło na Tobie największe wrażenie?

Bardzo mi się podobali The Melvins i Sunn 0))).

Na „Beacons of Ancestorship” osiągnęliście studyjne brzmienie, które jest chyba jak dotychczas najbliższe Waszej koncertowej energii. Czy był to świadomy cel pracy nad tą płytą?

Chcieliśmy, by „Beacons…” miało bezpośrednie i precyzyjne brzmienie. Wydaje mi się, że wszyscy dążyliśmy do tego, żeby ten album miał dużo energii, mocnego kopa, coś w tym stylu.

Od „It's All Around You” upłynęło sporo czasu. Czy nad „Beacons…” pracowaliście przez cały ten okres? Jak oceniasz efekt końcowy w kontekście planów i wyobrażeń na początku pracy nad płytą?

Album powstał w trakcie sesji rozrzuconych na całym pięcioletnim okresie od poprzedniej płyty. Mam wrażenie, że rezultat końcowy przewyższył wszelkie oczekiwania, jakie mogłem posiadać na początku procesu nagrywania.

Na nowym albumie sięgacie po szeroki wachlarz stylistyk, przypomina on pod tym kątem „TNT”. Czy jest to efektem różnorodnych koncepcji członków zespołu, czy raczej zespołowej interakcji?

Punktem wyjścia dla większości utworów na „Beacons…” były pomysły wniesione do studia przez poszczególnych muzyków. Dynamika grupy jest tak naprawdę czymś, co nadaje im życia. Być może sprawia też, że efekty końcowe są bardziej zróżnicowane, niż wyjściowe pomysły.

Gracie już ponad 15 lat i Wasz wpływ na aktualną muzykę jest bądź co bądź spory. Bez Was pewnie byłoby trudniej wybić się choćby Battles, Radian, czy Pivot. Czy twórczość kolejnego pokolenia jest dla Was bodźcem do pracy?


Uwielbiam Battles i Radian! Ale Pivot nie znam. Bez wątpienia młodsze zespoły pomagają nam znajdować inspirację do grania.

Od zawsze uczestniczycie w wielu projektach poza Tortoise, chciałbym zapytać o jeden konkretny – Bumbs, czyli Twoje perkusyjne trio z Danem (Bitney – przyp. red.) i Johnem (McEntire – przyp. red.). Czy doświadczenia z Bumps znajdują odzwierciedlenie w Tortoise?

Sądzę, że nasze wcześniejsze doświadczenia inspirowały tworzenia muzyki Bumps i vice versa – praca nad albumem Bumps wywarła wpływ na nasze późniejsze, czy też obecne działania w Tortoise. Czasem ten wpływ jest bardzo bezpośredni – utwór „Gigantes" oparty jest na pomyśle rytmicznym z sesji Bumps, który nie dostał się na tamtą płytę.

Słyszałem, że kilka miesięcy temu grałeś w Chicago jam session z polskimi muzykami z grupy Mikrokolektyw. Podziel się proszę Twoimi wrażeniami.

Jeff Parker, Josh Abrams i ja cyklicznie, co tydzień, mamy w Chicago koncert, podczas którego gramy dwa sety muzyki improwizowanej. Faktycznie, kiedy Artur Majewski był w Chicago, dołączył do nas w czasie jednego z tych koncertów – to była kompletna masakra! Artur ma tak wspaniałe brzmienie, cudownie było grać razem z nim.

A czy brałeś udział w koncertach z cyklu „European Jazz Meets Chicago”? Co dla muzyka z Chicago jest najciekawsze w takich zdarzeniach?


Uczestniczyłem tylko w garstce sesji z muzykami europejskimi, więc nie mam wielu refleksji, czy też doświadczeń, do których mógłbym się odnieść. W ubiegłym roku miałem szczęście grać z niektórymi z członków ICP Orchestra, co było wyjątkowym doświadczeniem. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się być szerzej zaangażowany w te sesje.

Skończyliście właśnie europejską trasę Tortoise, w lutym gracie trochę koncertów w Stanach. Jakie masz poza tym plany na 2010 rok?

Po zakończeniu trasy z Tortoise planujemy trasę w Europie z kwintetem SOUND IS Roba Mazurka. Powinna ona się odbyć w końcu lutego i na początku marca. Finalizujemy ustawianie koncertów Powerhouse Sound. Mam nadzieję, że to będzie aktywny rok. Już się na niego cieszę.

Mam nadzieję, że z którąś z tych grup, a najlepiej o obiema, zagrasz w Polsce. Czy macie już materiał na drugi album Powerhouse Sound?

Nie, ale chyba wszyscy mamy nadzieję, że w nadchodzącym roku zgromadzimy wystarczająco materiału do nagrania płyty. Mamy dość luźny plan by napisać nową muzykę, ograć ją na próbach i koncertach i jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, nagrać płytę w 2010 roku. Ale o tym kto i kiedy ją wyda jeszcze za wcześnie mówić.

Dzięki za rozmowę.

[Piotr Lewandowski]