polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Powerhouse Sound Overlap

Powerhouse Sound
Overlap

Drugie wydawnictwo winylowej oficyny Laurence Family to podwójny koncertowy album kwartetu Ken Vandermark, Nate McBride, Jeff Parker, John Herndon. Trzy strony, bo o podwójnym winylu mówimy, zarejestrowane zostały na koncercie w Poznaniu w maju 2007 roku, czwarta podczas radiowej sesji w Chicago rok później. Powerhouse Sound to, patrząc na skład, supergrupa, ale zarazem jeden z bardziej karkołomnych projektów Vandermarka. Pomyślany w 2005 roku jako luźna kontynuacja funkowo / free-jazzowych poszukiwań tria Spaceways Inc., początkowo składał się z Vandermarka i McBride, którym towarzyszyli Paal Nilssen-Love, Lasse Marhaug i Ingebrigt Haker Flaten na drugim basie. Nagrany przez nich materiał był eksperymentalnym, wywróconym do góry nogami funkiem. Skomplikowane podziały i soniczne zmagania kładły cień na groove i komunikatywność muzyki Vandermarka. Projekt jednak odżył i nabrał rumieńców w składzie chicagowskim, przesuwając akcenty z rytmicznych łamańców na energetyczną wariację na temat funku, fusion wczesnych lat siedemdziesiątych, starego dubu i free jazzu.

Za wyjątkiem utworu Broken Numbers (for Betty Davis), pozostałe kompozycje na „Overlap” znamy ze studyjnej płyty. Dlaczego więc płytą tą warto się zainteresować? Bo właśnie na europejskiej trasie w 2007 roku zespół wypracował ostateczny kształt materiału, wtedy muzyka Powerhouse Sound okazała się rasowo sceniczna, wbrew silnie kompozytorskiemu punktowi wyjścia Vandermarka. Parker i Herndon, którzy choćby w Tortoise od kilkunastu lat przekuwają szkice w formy nigdy nie brzmiące dwa razy tak samo, są idealnymi partnerami do przetworzenia tej notacji w żywy organizm. Przesterowany bas McBride zapewnia mocniejszy, bynajmniej nie uproszczony, groove, a sterylne studyjne brzmienie zastępuje szorstkość i brud – wymownie, że dwa dni przed poznańskim nagraniem zespół wystąpił w warszawskiej Aurorze, bądź co bądź, garażu. Równocześnie, wykonanie koncertowe daje więcej miejsca na grę bliższą jazzowego idiomu, co ilustruje choćby solo Vandermarka otwierające stronę C, połączone utwory New Dirt i Coxsonne. Oczywiście, koncerty miewają lepsze i gorsze momenty, więc np. Acid Scratch musi dotrzeć do mocnej partii, by wszystko płynnie zaskoczyło. Jednak to właśnie na „Overlap” zespół zdaje się najlepiej realizować pierwotny zamysł Vandermarka – energetyczną formę opartą o pomysły nawiązujące do reggae, rocka i funku.

Oczywiście, nie jest to muzyka rewolucyjna koncepcyjnie czy brzmieniowo. Ale nie o to chodzi. Czterech doskonałych instrumentalistów znalazło wspólny język odwołując się do inspiracji, które w takim stopniu rzadko wysuwają na pierwszy plan. Efektów słucha się znakomicie. Mam nadzieję, że premiera tej płyty da muzykom bodziec do nagrania nowego materiału, co zapowiadał John Herndon w wywiadzie dla nas w grudniu ubiegłego roku.

[Piotr Lewandowski]