polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
WOODY ALIEN Right & Simple

WOODY ALIEN
Right & Simple

Ani Woody Alien, ani Plum przez długi czas nie byli w stanie oddać studyjnymi nagraniami koncertowego żywiołu, aż oba zespoły doszły do wniosku, że nie ma sensu próbować. Moim zdaniem słusznie. Plum nagrali płytę zaaranżowaną i zrealizowaną z rockowym rozmachem, Woody Alien postawili na minimalizm – w miejsce nieokiełznanych koncertowych kanonad rozważnie dozują basowo-perkusyjne ciosy, znajdują też przestrzeń na akcenty perkusjonaliów i pogłosy nałożone, uwaga, na wokal. Najlepiej to poszukiwanie studyjnej formy słychać może słychać to w Kill Enemies, koncertowej petardzie ukazanej tutaj z perspektywy kontrolowanej agresji. Doskonała pierwsza połowa płyty przypomina mi w swej motorycznej, oszczędnej posępności dokonania australijskiego My Disco. Trochę żałuję, że tej zdyscyplinowanej formuły zespół nie utrzymał do końca, sięgając w ostatniej odsłonie płyty po żywsze numery, zbyt wyraźnie zdradzające, że muzyką NoMeansNo pinkpunkowy duet przesiąkł do szpiku kości. Choć nawet wtedy detalami, takimi jak syntetyczne podkoloryzowanie perkusji w Easy and Plain, panowie potrafią tę konwencję zniekształcić. Do pełnego sukcesu „Right & Simple” zabrakło też trochę produkcyjnego pietyzmu, a może po prostu technicznie dostępnych możliwości – perkusja jest zbyt stłumiona, parokrotnie na wierzch wychodzą wokalne niedociągnięcia. Woody Alien są tu o krok od płyty doskonałej, neurotycznej i prezentującej wizję alternatywną wobec ich scenicznego żywiołu. Pomysł, środki i umiejętności są, zabrakło odrobiny realizatorskiego kunsztu.

[Piotr Lewandowski]