polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Małe Instrumenty Antonisz

Małe Instrumenty
Antonisz

W ciągu ostatnich 2-3 lat niezwykłe koncerty i zdumiewające projekty uczyniły grupę Małe Instrumenty najbardziej unikatowym zjawiskiem krajowej sceny. Sekstetu, generującego dźwiękową materię za pomocą wszystkiego co małe – od faktycznych instrumentów przez zabawki muzyczne po przedmioty o zgoła innych zastosowaniach na co dzień – nie należy jednak sprowadzać do unikatowego instrumentarium, gdyż wrażliwość artystów i ich eksperymentatorski zmysł zaowocowały cudownym scaleniem treści i formy. Do tej pory przekonywaliśmy się o tym na żywo, teraz nareszcie możemy cieszyć się tym fenomenem na co dzień.
Debiutancki album grupy zawiera materiał, od którego rozpoczęła się działalność Małych Instrumentów – kompozycje Juliana Antoniszczaka, vel Antonisza, stworzone do jego niepowtarzalnych filmów animowanych. Czy może być lepszy sposób na ukazanie muzyki Antonisza, artysty zdumiewającego pomysłowością, kreatywnością w szarych czasach socjalizmu i dążącego do własnych środków wyrazu w każdym aspekcie działalności niż podobnie pomysłowy i idiosynkratyczny w narzędziach i metodach zespół? Czy istnieje lepsze tworzywo dla fonograficznej premiery Małych Instrumentów niż kompozycje Antonisza, przesiąknięte jego wywrotowym humorem, pogańskie w swej chwytliwości, marszowe w rytmach i eksperymentalne w formie? Wątpię dwukrotnie.

„Antonisz” to bezprecedensowa, wspaniała płyta. Unikalne brzmienie Małych Instrumentów, wielobarwna mozaika przekształcająca się jak w kalejdoskopie z utworu na utwór, a jednak ciągle im właściwa, zostało tutaj perfekcyjnie uchwycone, w całej plastyczności i uroku detali. Duża w tym pewnie zasługa analogowego nagrania w Studio Rogalów Analogowy. Kompozycje Antonisza – dla wielbicieli jego filmów natychmiast rozpoznawalne – lśnią w aranżacjach Małych Instrumentów pełnym blaskiem. Czasem zniewalają pełną humoru melodyką i piosenkowością, czasem zaskakują sonicznym eksperymentem, niezmiennie zdumiewają pomysłowością, liryką i komunikatywnością.

Połączenie talentów i wrażliwości nietuzinkowego (i ciągle strasznie niedocenionego) twórcy filmów i muzyki i równie nietuzinkowych (wierzę, że niebawem docenionych) muzyków zaowocowało płytą przystępną i przebojową, a zarazem wymagającą i pełną odwagi, o brzmieniu niespotykanym, ale jakby od razu znajomym i bliskim. Genialne!

[Piotr Lewandowski]