polecamy
Podziel się: twitterwykopblipfacebookdelicious
Lean Left Volume 1

Lean Left
Volume 1

Lean Left, czyli „The Ex Guitars meet Nilssen-Love/Vandermark Duo” zagrali w warszawskim Powiększeniu w listopadzie ubiegłego roku. Kto był na ich żywiołowym koncercie, chyba nie wyobraża sobie muzyków w studio. W istocie, pierwszy, wymownie zatytułowany album projektu zarejestrowany został w marcu 2008 roku live w Amsterdamie. Zestawiając wspomnienia z koncertu z nagraniem dokonanym półtora roku wcześniej mam wrażenie, że w Warszawie było już „with” zamiast „meet”. Jednak płyta dokumentując początki współpracy zdecydowanie się broni. Dwa duety muzyków bardzo ze sobą ogranych, poszukują tutaj wspólnej przestrzeni, która rysuje się całkiem wyraźnie. Na otwarcie dostajemy partię Vandermarka z Nilssen-Love, jedną z najmocniejszych w ich dorobku, przyćmiewającą wiele pomysłów z płyt wydanych w duecie. Gitarzyści dołączają po kilku minutach. Andy Moor w prawym kanale rozpoczyna charakterystycznymi dla The Ex riffami, w których melancholijna gorycz łączy się z punkową wściekłością. Terrie Ex poszukuje raczej zgrzytów, fal hałasu i sprzężeń (grę śrubokrętem zapamiętał chyba każdy uczestnik warszawskiego koncertu). Choć to Nilssen-Love/Vandermark zdają się wyznaczać kierunki rozwoju tej muzyki, przynajmniej początkowo, absolutnie nie chodzi o wzmocnienie free jazzowego przekazu punkowymi riffami. Zmiany tempa, przejścia od dynamicznych pasaży do sonorystycznych architektur, odkrywanie wspólnej faktury saksofonu i gitar, ale też rytmiczne przekomarzanie się gitar z perkusją, tworzą czterdziestominutową narrację (improwizację), dość arbitralnie podzieloną na trzy numery. Vandermark znajduje nawet czas i miejsce na liryczne sola. Zamykający płytę Lean Leftover to krótki spazm, swoisty bis po wcześniejszej epopei.

Można powiedzieć, że nie ma tu niespodzianek – poszczególni muzycy grają w charakterystyczny dla siebie sposób i poszukują wartości, które osobom śledzącym ich twórczość są znane. Jednak choć sumując składowe można domyślić się obrysu tego kwartetu, to jego wnętrze jest frapujące i barwne. Jeśli zaś dokonań bohaterów tej recenzji się nie śledzi, tym bardziej warto Lean Left sprawdzić. A „Volume 2” nadchodzi.

[Piotr Lewandowski]