Wierna i owocna współpraca Mikołaja Trzaski z Wojciechem Smarzowskim przypomina mi inny, dziś już legendarny, polski duet „kompozytor-reżyser”. Mam tu na myśli Krzysztofa Komedę i Romana Polańskiego. Słychać to w szczególności w muzyce do filmu Wołyń. Utwory napisane przez Trzaskę, melancholijne, lecz pełne napięcia tematy, kreatywnie podjęte przez Jacka Mazurkiewicza i Orkiestrę Klezmerską Teatru Sejneńskiego, brzmią niczym klasyczna, epicka ścieżka dźwiękowa, a jednocześnie mają niebywale wysoką jakość same w sobie i mogłyby spokojnie funkcjonować samodzielnie, niezależnie od filmu.
Niemniej sam kontekst produkcji Smarzowskiego jest w muzyce Trzaski wyraźnie zasygnalizowany w swoistym melodyczno-kulturowym tyglu. W tematach melodyka ludowa (żydowska, ukraińska, polska) przeplata się z wojskowym marszem, kresowe, dźwięczne cymbały sąsiadują ze współczesną sonorystyką, tematy wypływają z free jazzowych odjazdów i odwrotnie – utwory ulegają nagłej dezintegracji w quasi-wojennym chaosie. Słychać tutaj doświadczenie, jakie gdański saksofonista zdobył chociażby w big bandzie Resonance Kena Vandermarka. Całość ma charakter romantyczny, subtelny, rzewny, ale jednocześnie brutalny i bezwzględny. Imponuje zarówno kompozytorska dojrzałość, intuicyjność Trzaski, jak i aranżacyjna fantazja i bogactwo brzmień, zapewnione przez Orkiestrę z Sejn. Z mojego punktu widzenia, pod względem finezji zastosowanych środków, muzyka znacznie przewyższa obraz, do którego została napisana. I trochę szkoda, że została już z nim sztywno związana, na dobre i na złe (okładka płyty…). Nie mam jednak wątpliwości, że jakość ścieżki dźwiękowej wytrzyma próbę czasu i w przyszłości album doczeka się reedycji z przyzwoitą szatą graficzną, z której słynie zdecydowana większość wydawnictw saksofonisty.
Abstrahując od filmu, muzyka do Wołynia to zdecydowanie jeden z lepszych albumów w przepastnej dyskografii Mikołaja Trzaski. Płyta szczególna, różnorodna, stematyzowana i wykonana przez jedyną w swoim rodzaju Orkiestrę Sejneńską, która sama wywodzi się z rejonów pogranicza. Paradoksalnie na Wołyniu Trzaska – czołowy polski improwizator – jawi się jako kompozytor z prawdziwego zdarzenia, finezyjnie burzący gatunkowe podziały.
[Krzysztof Wójcik]